sobota, 3 września 2011

Jak tanio się ubrać na Motocykl

Po pierwsze, to jest to coś, dzięki czemu możemy przeżyć. Więc nie lekceważmy ubrań na motocykl. Podejmując decyzje o prowadzeniu pojazdu na dwóch kółkach powinniśmy mieć już wyrobione takie zdanie.


                    A do tego, powinniśmy już wiedzieć, że tanio nie znaczny zawsze to samo co dobrze. A zabezpieczyć się powinniśmy od kasku po buty. Niestety, cały strój motocyklisty, nie jest tanią sprawą. Większość zainteresowanych już wie, że po sezonie lub po wprowadzeniu kolejnej serii danej firmy, rozpoczynają się wyprzedaże. A to jest dla każdego motocyklisty dbającego nie tylko o swój wygląd, ale i o bezpieczeństwo łakomy kąsek. Dla nie wierzących proponuje wejście na stronę taką jak motorabat.pl aby przekonać się na własne oczy. Jest to typowy outlet motoryzacyjny. Rabaty tam sięgają nawet osiemdziesięciu procent, a do tego asortyment prawie w całości jest wprost z tej wyższej półki. Jedyną wadą dla niektórych jest to, że są to ubrania na motocykl z poprzedniego sezonu lub z przed kilku. Jednakże te ubrania powinny nam przede wszystkim zapewnić wysoki stopień bezpieczeństwa, a potem dopiero wyglądać. Zakup takiej odzieży powinien być przede wszystkim poparty niezawodnością, dobrymi opiniami i skuteczną ochroną. Takich jak i wielu innych równie ciekawych rzeczy możemy się bezpośrednio dowiedzieć z różnych stron w sieci gdzie użytkownicy zamieszczają swoje opinie. Warto również wziąć pod uwagę swoje odczucia, jeżeli nie z użytkowania osobistego danej rzeczy, to chociażby te z momentu przymiarki. Czasami jak coś nie będzie leżeć podczas przymiarki to może nie ułożyć się już nigdy. Pamiętajmy jednak, że dobry sklep, to dobre i fachowe doradztwo.

piątek, 2 września 2011

Przestroga!

Na początku chciałbym serdecznie się przywitać, do rejestracji na forum skłonił mnie ten wątek i chęć dołożenia do niego cząstki w postaci swojej własnej historii. Postaram się pisać treściwie będzie to opowieść o wypadkowej głupoty, brawury i braku dystansu do własnych umiejętności.

Swoją przygodę z motorami rozpocząłem 4-5 lat temu, rozbieżność wynika z faktu, że pierwszy rok to było zdanie egzaminu na prawo jazdy i kilka sporadycznych wycieczek. Rok później (miałem wtedy 20 lat) dostałem w prezencie od rodziców pierwsze moto, środowisko i znajomi spowodowało, że wybór padł na typową "szlifierkę", Hondę CBR900 (przypominam jeszcze raz pierwszy motor, wyjeżdżone do tego czasu około tysiąca kilometrów, czyli nic). Pierwszy rok upłynął spokojnie oczywiście brak umiejętności powodował, że spokojnie brali mnie ludzie na maszynach 500-600ccm. Buta i zaślepienie powodowały, że w tym czasie powodów swoich osiągów upatrywałem nie w kompletnym braku umiejętności i doświadczenia.
W przeciwieństwie do umiejętności nie brakowało mi natomiast brawury i lekkomyślności, cięcia podwójnej linii, przelatywanie z prędkością powyżej 100km/h przez miasto było u mnie na porządku dziennym.
Jak nietrudno się domyślić skończyło się to w końcu rok później wypadkiem, zgodnie ze znanym mottem, że Bóg chroni szaleńców cudem nic mi się nie stało poważnego (rozumu starczyło mi na tyle, żeby jeździć zawsze w pełnym stroju i zbroi).
Wniosków z tego wydarzenia niestety nie wyciągnąłem, ot moje myślenie ukierunkowane było w tym czasie na "jak się nie wywrócisz to się nie nauczysz", ponieważ sezon już się kończył postanowiłem nie remontować już CBR'ki tylko sprzedać i kupić na nowy sezon coś MOCNIEJSZEGO (tadaam fanfary za głupotę).

W tym miejscu zaczyna się historia właściwa. W marcu 2009 roku stałem się posiadaczem mojego marzenia GSX 1300R. Zabawa zaczęła się od nowa i znowu nie potrwało to zbyt długo. Ogromny zapas mocy nadal nie rekompensował mojego braku umiejętności pomimo posiadania maszyny o takiej mocy nadal doświadczeni motocykliści brali mnie jak chcieli o wiele słabszymi rumakami. Wpadłem, więc po dwóch miesiącach na kolejny genialny pomysł - założę TURBO! (na szczęście tego nie zdążyłem zrealizować).
Szybciej niż umiejętności nabierałem za to pewności siebie i brawury, z czasem nawet znajomi unikali jeżdżenia ze mną po prostu się obawiając (potrafiłem rozpędzony przelecieć na czerwonym świetle pomiędzy samochodami albo ściąć zakręt niedługo po deszczu ze wskazówką grubo powyżej 100km/h). Na swojej drodze niejednokrotnie spotkałem osoby, które starały się do mnie dotrzeć i pokazać mi głupotę mojego postępowania zarówno na żywo jak i w Internecie, niestety moja pewność siebie i buta były silniejsze.

Dochodzimy do meritum mojej wypowiedzi, mijają dwa miesiące tego dnia nigdy nie zapomnę - wtorek, siąpi przelotnie lekki deszczyk, ale ogólnie jest ładna pogoda. Godzina 14 lecę z dwoma znajomymi po trasie (w tym momencie nie pada, ale droga nie wyschła jeszcze, najbardziej zdradziecka sytuacja, czyli różnice przyczepności na drodze) jedziemy w miarę spokojnie taki turystyczny wypad. W pewnym momencie koło nas przelatuje ZX12R, nikt nie reaguje oprócz mnie - mnie weźmie taki leszcz?! Nie ma mowy zapinam wyższy bieg i heja 100-150-200-230... zwalniam w zakrętach żeby na prostej wyjść z powrotem, kierowca osobówki przezornie widząc za sobą wariata zjeżdża na prawy pas. Pierwszy zakręt, drugi, trzeci, zetkę mam przed sobą jeszcze sekunda i będzie mój. Kolejny zakręt, bardzo ciasny gość przede mną zwalnia, myślę sobie cienias wymięka, dociskam licznik pokazuje 150-160 km, składam się w zakręt, przeciwskręt, jestem już na łuku. I nagle bach, tylne koło łapie uślizg, panika z mojej strony, odruchowo zamykam gaz. Kątem oka dostrzegam mężczyznę na rowerze jadącą poboczem. Zamiast poprawić sytuacja się pogarsza, wpadam na linię rozdzielającą pasy, bach leżę. Ostatnia myśl, puść motor i wybij się! Potężne uderzenie o ziemię (od tego momentu to już nie moja relacja, a świadków i kumpli kiedy dojechali) tracę przytomność i szoruje po asfalcie, wylatuje na pobocze, szoruje po trawie.
Przebudzenie najpierw wraca mi słuch, słyszę sanitariuszy, trzęsie całym samochodem, uszy drażni świdrujący dźwięk syreny erki. Nie mogę się ruszyć ogarnia mnie paniczne przerażenie, jedyna myśl, Boże ja chcę żyć. Dopiero po chwili czuję paraliżujący ból, sanitariusz coś do mnie mówi, ale słowa zbijają się w zlepek niezrozumiałych słów. Łšwiecą mi w oczy , dostrzegam pochyloną nade mną postać w czerwonym ubraniu, każdy wybój i wstrząs pędzącej karetki powoduje u mnie przeszywające spazmy bólu, tracę znowu przytomność...
Kolejne przebudzenie jakiś korytarz, jadę na noszach coś robią z moim ciałem, zaczynam rozumieć słowa padają pytania jak mam na imię, czy czuję kiedy dotyka mojej nogi. Boże czuję jednak czuję, jeszcze nigdy ból nie sprawił mi takiej radości. Pojawia się znowu przerażenie, tam jechał rowerzysta... Pytam się lekarzy czy ktoś jeszcze ucierpiał, nie wiedzą sanitariuszy nie ma już koło mnie. W głowie uporczywe myśli, Jezu tylko, żebym nie trafił w niego. Wyobrażam sobie tego człowieka i wpadające na niego trzysta kilo żelastwa. Kolejny raz zapadam w ciemność...
Tym razem pobudka jest o wiele później znowu wraca najpierw słuch, słyszę płacz poznaje... to moja matka... za chwilę odróżniam też drugi głos... moja narzeczona...
Otwieram oczy matka całuje mnie w głowę, widzę jej opuchnięte oczy... przychodzą lekarze, ból niesamowity wprost ból każda część mojego ciała niesamowicie boli. Dowiaduję się, że miałem niesamowite szczęście, w zasadzie brak poważniejszych obrażeń nie licząc uszkodzonych obu kolan i zdartej skóry na połowie ciała. Następnie informacja, że rowerzyście nic się nie stało, motor przeleciał 5-6 metrów od niego, gdybym wypadł sekundę wcześniej...
Lecz to dopiero początek mojej gehenny, kolejne dni to ból, niesamowity ból łagodzony za pomocą zastrzyków z Ketonalem, bezsenne noce.
Okazuje się, że konieczna jest operacja, 29, 8 dni po wypadku idę pod nóż, później kolejne zabiegi. Po prawie miesiącu wypis do domu, teraz jeszcze miesiąc leżenia i początek bolesnej rehabilitacji.
Przed wypadkiem 3 razy w tygodniu siłownia, basen, piłka nożna, 2 razy sztuki walki. Każdy dzień zaczynał się od joggingu i codziennie minimum 1-2 intensywnej aktywności fizycznej, teraz leżenie i spacerek o kulach. Po ponad pół roku powrót do w miarę jako takiej sprawności, do pełnej nie wrócę prawdopodobnie nigdy...
Oprócz tego wyrzuty, non stop, co by było gdybym wpadł na tego człowieka, dlaczego nie posłuchałem innych, co gdybym nie przeżył, co stało by się z moimi bliskimi, gdybym został sparaliżowany, gdybym... I tak w kółko, do tego ból psychiczny wynikający ze świadomości, że to ojciec dał mi pieniądze na motor i nigdy sobie tego nie wybaczy i tak sam matka jemu nie wybaczy.
Wypadek zabrał mi wiele, ale też wiele dał, pozwolił nauczyć mi się pokory, dojrzeć i przemyśleć całe dotychczasowe życie, wiem, że dostałem od życia kredyt, kredyt którego nigdy nie będę w stanie spłacić i który otrzymuje niewielki tylko odsetek ludzi. Tak jakbym na nowo narodził się...


Pewnie wielu z Was powie "po co to piszę?" jeśli w ogóle będzie chciało się komuś dotrzeć do końca tej wypowiedzi, może dla wielu nie ma to sensu. Ale jeśli chociaż jedna osoba pod wpływem tego co tu napisałem zastanowi się dwa razy zanim wsiądzie na przecinaka, albo odkręci mocniej gaz to znaczy, że było warto. Wiem, że szanse są niewielkie, ale nic stracić tym nie mogę, a być może kogoś uchronię od takiej gehenny jaką musiałem przejść ja i moi bliscy.

Ja nie miałem rozumu, ale miałem niesamowite szczęście, pełny strój i zbroję, dwa zakręty dalej zaczynały się już barierki i betonowe ogrodzenie... A czy Ty będziesz miał tyle samo szczęścia? Przede wszystkim dla wszystkich młodych i gniewnych: jeśli nie martwisz się o siebie to pomyśl o swojej rodzinie, żonie, dziecku. O tym że być może będą musieli opiekować się roślinką do końca życia, albo że jedyne świeczki urodzinowe jakie będą Ci palili będą 1 listopada...

Dziękuje wszystkim którzy dotarli do samego końca.

Napisane przez bartek21 
Na Forum http://motodriver.eu 

Trochę historii motocykli


                 Motocykl to dla wielu osób nie tylko środek lokomocji, to pasja której poświęca się niemal całe życie. O tym ilu jest fanów tych dwóch kółek mogą świadczyć wyniki wyszukiwania hasła np. Motocykle Szczecin.
                  Jak wiadomo jest po pojazd jednośladowy, a pierwszy jego egzemplarz zbudował w roku 1885 Gottlieb Daimler. Te pierwsze motocykle wyglądem bardzo przypominały rowery, z tym że oczywiście posiadały silnik. Jedną ze znanych firm produkujących tego typu pojazdy jest włoska firma o nazwie Benelli. Początki firmy datowane są na rok 1911, a siedziba firmy znajduje się w Pesaro. Pierwsza nazwa tej włoskiej firmy brzmiała: Benelli Garage, co po przetłumaczeniu oznacza warsztat mechaniczny Benelli.
Jak sama nazwa wskazuje firma na początku swojej działalności zajmowała się serwisem motocykli oraz samochodów. Poza tym produkowała części jakie były niezbędne do napraw pojazdów. Na początku lat dwudziestych ubiegłego stulecia ta włoska firma stworzyła swój pierwszy motocykl. Wtedy też firma Benelli porzuciła serwis a zajęła się produkcja motocykli pod swoją marką. Kolejna dekada przyniosła firmie duże sukcesy na wyścigowych torach. Podczas drugiej wojny światowej fabryka tej marki motocykli uległa bardzo poważnemu zniszczeniu. W roku 1962 postanowiona na połączenie się z firmą Motobi, dzięki czemu produkowano dziennie około trzystu motocykli. Niestety w tych latach na kontynencie europejskim nastąpiło załamanie motocyklowego rynku w efekcie czego firma podupadła. Swoje przysłowiowe trzy grosze do upadku Benelli dołożyła japońska konkurencja.
                     W połowie lat dziewięćdziesiątych na zakup firmy zdecydował się Adrian Morton, który na początku zaczął pod marką Benelli produkcję skuterów. Pod koniec dwudziestego wieku natomiast powrócono do produkowania mocnych, potężnych motocykli. Kolejną włoską firmą jest Bi-Mo-Ta, która została założona w Rimini w roku 1973. Specjalnością firmy są przede wszystkim sportowe motocykle, których przeznaczeniem się w głównej mierze tory wyścigowe.

czwartek, 1 września 2011

Zlot Czy coś więcej ?

Motocykl to coś więcej niż samochód. To nie tylko środek transportu, ale również integralna część życia każdego prawdziwego motocyklisty..

Potwierdzeniem tego są licznie organizowane zloty motocyklowe. Co jest w nich takiego, że przyciągają tłumy miłośników jednośladów? Na pewno widok tylu pięknych maszyn, możliwość porozmawiania z właścicielem, który niejednokrotnie w doprowadzenie swojego sprzęta do perfekcji poświęca cały swój wolny czas. Na zlocie spotkamy wielu takich samych zapaleńców i fanatyków dwóch kółek.
Krotoszyn 2009Ale wróćmy do Krotoszyna. "Zlot motocykli ciężkich i weteranów".. już chyba tylko z nazwy. Spotkać można praktycznie maszyny każdego gatunku - oprócz faktycznie ciężkich czoperów, zestawów z koszem również znajdziemy nakedy, enduro, motocykle turystyczne czy typowo sportowe - ścigacze. Można też zobaczyć różne ciekawe wynalazki - mi w pamięci zapadła trajka z silnikiem V8. Rozmach imprezy jest imponujący - wielkie pole wypełnione szczelnie namiotami i zaparkowanymi obok maszynami. To co mi się rzuciło w oczy najbardziej - nikt nikogo nie pilnuje, ochrona nie zwraca co chwilę uwagi - praktycznie wolna amerykanka. Kawałek asfaltowej drogi pełni funkcję obszaru do palenia gumy, a duży piaszczysty plac służy jako arena, na którą co chwilę wjeżdżają nowi "kaskaderzy" aby zrobić rundkę dookoła i ewentualnie zakopać się w piachu. Przez całą noc praktycznie nie ma chwili przerwy w odgłosach strzelających wydechów czy niemiłosiernie piłowanych silników, ale na taką imprezę nie przyjeżdża się po to aby spać. Poza tym oczywiście koncerty do rana i inne atrakcje.
Ktoś czytając ten opis mógłby sobie pomyśleć, że to zupełnie dzikie, pijane i odmóżdżające zbiegowisko. Właściwie to miałby rację, ale czy to źle? Klimat imprezy jest niepowtarzalny, ktoś kto nie był osobiście ten go nie poczuje. Odrobina szaleństwa od czasu do czasu nie zaszkodzi ;]
Tutaj do obejrzenia: relacje uczestników i galeria zdjęć ze zlotu

środa, 31 sierpnia 2011

Nowy Triumph Speed Triple a może Kawasaki Z1000 rok 2012





No muszę przyznać, że poszaleli z tym motorem. Chociaż światło z przodu mogło by być ciekawsze.
Wygląda kosmicznie, ale może takie trendy.


Kawa za to nawiązuję trochę stylistyką do Hondy CB 1000 z tego roku. Opinię że niezestrojony i nadaję się jedynie na miasto może i słuszne, przecież motorki tego typu robione są pod miasto. 

Poczekamy zobaczymy trochę więcej testów będzie można coś powiedzieć na razie można się ponapalać na wygląd :D

Jak wybrać rozmiar Kasku Motocyklowego

Przede wszystkim jeżeli decydujesz się na kupno kasku motocyklowego powinieneś wiedzieć;

1. Kupuj zawsze nowy. Dlaczego ? Bo nigdy nie znasz jego historii.

Kask który spadł z wysokości 1m – zmieniła się jego struktura z której został wykonany.

2. Nie kupuj starocia bo poprzez ulatnianie się rozpuszczalników / rozcieńczalników skorupa kasku również traci swoje właściwości i zmienia strukturę jest mniej elastyczna. ( o litrach potu który wchłonęły wyściółki nie wspomnę )

3. Zakładając kask na głowę, ten musi dobrze przylegać – być ciasny, nie może jednak zbyt mocno uciskać – i tu jest problem jak ciasno / jak luźno.

4.Kask nie może uciskać na czole. ( Można delikatnie kciukami pościskać styropian ale ostrożnie, nie za mocno. Lepiej 5 razy delikatnie, niż raz za mocno. )

5. Kupując samemu założony kask łapiemy obiema dłoniami i unieruchamiamy go. Ruszamy głową i sprawdzamy jak bardzo możliwy jest ruch głowy w środku. Czynność ta powtarzamy również ruszając głowa w dol i do góry. Po przymiarce dwóch, trzech kasków z reguły i początkujący zauważy różnice. Należy pamiętać, ze wyściółka po pewnym czasie się ułoży i dopasuje. Jeżeli kask będzie za ciasny to mimo tego, może zdążyć się, ze zawsze będzie uciskał i nigdy się nie dopasuje.

6. Kaski motocyklowe maja rożne skorupy. i rożne wyściółki. Dzięki temu w trzech skorupach da się wyprodukować paletę wszystkich rozmiarów od XS do XXL. Kask firmy X z jednego sklepu nie koniecznie, mimo identycznego rozmiaru, będzie identyczny z hełmem w innym sklepie. Może zdarzyć się, że będzie pasował lub nie. Może być za duży albo za mały. Szansa trafienia 1/3.

7. Nie każdy kask pasuje na każda głowę. Budowa czaszki nie jest jednolita i identyczna, mimo tego samego obwodu wokół czoła. Każdy ma inna formę głowy. Numeracja rozmiar-owa firm może być rożna / inna. Kask firmy X nie jest równy firmie Y.

8. Pomijam, ze większość sklepów w PL kombinuje na wszystkich towarach motocyklowych przyciąć ile się tylko da, a kask który oferują za bajońska kasę nie zawsze odpowiada wiekiem kaskowi oferowanego nawet a ta sama kasę na zachodzie. Zostają tez zakupione partie które leża już b. długo na polkach, zdarzają się nawet partie które jakość kontroli odrzuciła ( drogiej jakości ).

Autor ks-rider
Znalezione na http://motodriver.eu

A jak działa Silnik Spalinowy 2 suwowy ? A no tak :D Poniżej


moving fuel intake.gif

Jak to z tym hamowaniem. Da się ?

Dlaczego motocyklem mamy omijać jadący przed nami samochód, kiedy można zahamować ? Dysponujemy przecinakiem zaopatrzonym w dwie ogromnej średnicy tarcze i czterotłoczkowe zaciski hamulcowe...

Rozwijam też zagadnienia sprawnej zmiany pasa ruchu.


Sprawna zmiana pasa ruchu motocyklemWspółczesne motocykle są szybkie i bardzo zwinne. Chciałbym zwrócić uwagę na techniczną warstwę zagadnienia zmiany pasa ruchu. Istotne dla sprawnego manewru jest obserwowanie nie tylko położenia i szybkości jadących w sąsiedztwie pojazdów, ale przede wszystkim ich przyspieszeń.  To pozwala na właściwą ocenę pojazdów w ruchu i  podejmowanie trafnych decyzji.  Przyda się umiejętność obserwacji polegająca na patrzeniu oczyma innych użytkowników i nieustannym przewidywaniu: “Co zrobiłbym na jego miejscu” ? Zalecam stałe opracowywanie w mózgownicy ewentualnego planu awaryjnego i przygotowywanie się na jego realizację. Takie podejście szalenie skraca nasz czas reakcji, gdyż w trudnej chwili uwagę zaangażuje jedynie wdrożenie zapamiętanej w głowie mapy “ucieczki” naszego moto. 


               Jakże często przyczyną motocyklowej tragedii staje się niewykorzystanie miejsca na ominięcie na skutek zawahania! Mając już poukładane w myślach pojazdy tak jak klocki Lego na stole, możliwie szybko przejeżdżamy oś środkowego pasa ruchu. Tutaj upewniamy się ponownie, zerkając w lewo, czy nie przegapiliśmy w “martwym polu” lusterka podobnego nam nawiedzonego motocyklisty- testującego swojego sprzęta. Jeśli sytuacja na drodze się nie zmieniła, kontynuujemy przyspieszanie, łagodnie przejeżdżając przez przerywane linie. Podczas deszczu są one śliskie, dlatego starajmy się nie wjeżdżać na nie kołami. Jadąc nowym pasem należy zająć się analizą ruchu pojazdów w obrębie setnego i dwusetnego metra. Ważne jest, aby czynności związane z przełączaniem biegów, oglądaniem się, włączaniem kierunkowskazów, świateł, klaksonu … przy wysokiej prędkości wykonywać odruchowo i płynnie. Nierozerwalnym elementem, który pomoże w sprawnym przemieszczaniu się między pasami jest refleks, podzielność uwagi i pojemny jak twardy dysk w komputerze umysł.
                  Zdolności te zdobywamy podczas treningów na torze i po przejechanych tysiącach kilometrów. Jadąc blisko za samochodem, starajmy się utrzymywać motocykl bliżej jego lewego lub prawego rogu. Takie asymetryczne względem pasa ruchu ustawienie zwiększa szansę ucieczki w bok, kiedy zostaniemy zaskoczeni ostrym hamowaniem. Omijając na przykład “Panią w kapeluszu” wciśniemy się nieprzepisowo pomiędzy równolegle jadące auta, trudno. Warto w sytuacjach kryzysowych wykorzystać naszą niewielką szerokość. Ktoś zada pytanie: “Ale dlaczego mamy omijać jadący przed nami samochód, kiedy można zahamować?” Przecież dysponujemy przecinakiem zaopatrzonym w dwie ogromnej średnicy tarcze i czterotłoczkowe zaciski hamulcowe ?Sprawna zmiana pasa ruchu motocyklem
          Odpowiadając na to pytanie, będziemy mogli odnaleźć i przedstawić wyniki odpowiednich testów- choćby w internecie.  Nie wchodząc w szczegóły, powiem krótko: przy podobnym wykorzystaniu możliwości układów hamulcowych przeciętny samochód ma znacznie krótszą drogę hamowania od przeciętnego motocykla, nawet klasy sport. Motocyklista, używając awaryjnie dźwigni hamulca, nie może hamować do oporu, ale musi pozostawić część przyczepności kół dla utrzymania motocykla w pionie.(bardzo kontrowersyjnie to napisałem, i oczywiście trzeba się zgodzić iż jest to bzdura, może gdybym nie napisał "awaryjnie" można by podyskutować...)   Jeśli zaś auto “zarzuci kotwicę” i naprawdę wciśnie heble na maxa, a my będziemy z tyłu to leżymy, “penetracja bagażnika” pewna.
Sprawna zmiana pasa ruchu motocyklem
         Oczywiście długość tzw "bezpiecznej strefy" zależy od mnóstwa różnych czynników, lecz najważniejszym z nich są szerokość jezdni, prędkość i czas reakcji potrzebny do rozpoczęcia hamowania. W ruchu miejskim mamy to szczęście, że kierujący pojazdami wykorzystują do 50% możliwości swojego sprzętu do spowalniania. Sądzę, że nie wolno nam przyzwyczajać się do “szczęścia”. Często widzimy na ulicach auta z powgniatanymi po stłuczkach przodami i tyłami. A co by było gdybyśmy to my nie zachowali odpowiedniego odstępu od auta ?

wtorek, 30 sierpnia 2011

No i co z tymi wariatami ?

Większość z nas słyszało opinie na temat motocyklistów. Dawcy organów, wariaci, ścigający się młodzi ludzie… ale czy to prawda? Nie. Zdarzają się oczywiście wariaci na motocyklach, tak jak w każdym społeczeństwie. Jednak zdecydowana większość osób jeżdżących na motocyklach to ludzie pragnący poczuć podczas jazdy „wiatr we włosach”, chcący taniej i sprawniej poruszać się w korkach większych miast. W szkołach nauki jazdy i ośrodkach egzaminacyjnych częściej spotyka się kobiety oraz osoby po 40 roku życia, biznesmenów, ojców rodzin, zwyczajnych ludzi.


I co wy na to :D

Zawieszenie motocykla

Jazda na obecnie produkowanych motocyklach, ich osiągi, przyspieszenia, prędkości wymagają od kierowcy choć minimalnej wiedzy o właściwym ustawieniu zawieszeń. Jest to bardzo ważny parametr, który sprawia, że nasza jazda będzie bezpieczniejsza. Zawieszenie pracuje cały czas podczas jazdy, a zwłaszcza przyspieszania i hamowania. źle ustawione powoduje mały komfort jazdy oraz niebezpieczne zachowanie się motocykla w warunkach ekstremalnych jakim jest na przykład gwałtowne hamowanie. Właściwe ustawienie  zawieszeń jest bardzo ważne, dużo się o nim mówi zwłaszcza przy jeździe sportowej, wyścigach ścigaczy, enduro, crossie, a także turystyce motocyklowej. Zawodnicy dostosowują ustawienie zawieszenia w swoim motocyklu, dostosowując parametry do swojej wagi i warunków panujących na torze czy w terenie. Jak to jest ważne widzimy, że żeby poprawić czas na jednym okrążeniu śrubuje się każdy parametr ustawień motocykla, którym jest także odpowiednie ustawienie zawieszeń. Słyszane powiedzenie "sklejanie zawieszenia" powoduje, że motocyklista hamując przednim hamulcem, jednocześnie trzymając gaz, powoduje, że jego motocykl staje się "krótszy" i może jechać po mniejszym promieniu w zakręcie, co skraca czas przejazdu. Stosując techniki jazdy z torów motocyklowych w naszej codziennej jeździe poprawiamy jej bezpieczeństwo i mając świadomość, że zawieszenie w naszym motocyklu jest właściwie ustawione, czujemy się pewniej i wpływa to na poprwianie i doskonalanie stylu jazdy, co przekłada się też na bezpieczeństwo nasze i innych użytkowników drogi.
Jeśli więc zależy wam żeby jazda motocyklem była bezpieczną zabawą jedźcie do swojego mechanika, żeby sprawdził ustawienia zawieszeń i ustawił je właściwie do indywidualnych warunków kierowcy. Można też zrobić to samemu, ustawienia parametrów podaje producent w swojej serwisówce.

Hamulce hmm Oplot czy zostawić w spokoju, odp. poniżej



Każdy motocyklista wie jak ważnym elementem jednośladu jest układ hamulcowy. Jednym z najskuteczniejszych sposobów na poprawe jego skuteczności jest wymiana fabrycznych gumowych przewodów hamulcowych na przewody hamulcowe w oplocie.
Nie idź na gumowy kompromis!

Przewody hamulcowe zastosowane fabrycznie w większości motocykli są wynikiem kompromisu pomiędzy skutecznością działania a kosztem wykonania. Jak inaczej wytłumaczyć to, że producenci decydują się używać do ich wykonania gumy, która z wiekiem traci swe pierwotne właściwości, rozszerza się pod wpływem ciśnienia, rozwarstwia się czy w końcu pęka? Co więcej, producenci świadomi są wad dego rozwiązania i sami zalecają wymianę gumowych przewodów hamulcowych już po czterech latach.

Jakie zalety mają przewody hamulcowe w oplocie?
 
Przede wszystkim nie starzeją się i nie tracą z czasem swych właściwości. Przewód hamulcowy w oplocie, szczególnie taki wyposażony w koszulkę ochronną i końcówki wykonane ze stali nierdzewnej, jest praktycznie niezniszczalny w normalnej eksploatacji.
Dzięki temu, że nie zmieniają pod ciśnieniem objętości przewody hamulcowe w oplocie poprawiają dozowalność hamulca i pomagają wyczuć punkt, w którym przednie koło zaczyna tracić przyczepność.
Inną zaletą przewodów w oplocie jest to, że nie pozwalają na przenikanie wody do płynu hamulcowego. Woda drastycznie obniża punkt wrzenia płynu hamulcowego, co może być szczególnie niebezpieczne na górskich i krętych drogach. (po komentarzu KS-Ridera trzeba przyznać, iż ma chłop racje i bez sensu to tu jest - Dziękuje za zwrócenie uwagi na ten fakt i już skreślone będzie!)


Jeżeli chcesz poprawić swoje bezpieczeństwo na motocyklu zadbaj o skuteczne hamulce i kup porządne przewody hamulcowe.


Rękawice ? to to potrzebne?

Przeciętnemu motocykliście nie trzeba już tłumaczyć potrzeby zakładania rękawic motocyklowych podczas jazdy. Obecnie to już w zasadzie norma. Szczególnie wśród posiadaczy trochę większych maszyn od skuterka.
Jednak warto przypomnieć o kilku ważnych powodach dla których zakładamy rękawice motocyklowe. I nie chodzi mi tu bynajmniej o to, że lepiej sie w nich wygląda.
Powód 1. Zimne dłonie i palce

W sezonie jesiennym i zimowym sprawa zakładania rękawic wydaje się być oczywista - po prostu nie da się bez nich jeździć. Ale i w pozostałych sezonach, gdy jeździsz przy dużych prędkościach bywa bardzo zimno. Do czego to prowadzi?
Każdy kto kiedyś mając zimne ręce próbował np. pisania na maszynie lub robił coś co wymaga równie wielkiej precyzji w dłoniach i palcach wie jak trudno jest to wykonać gdy są one zimne. Palce robią się wtedy odrętwiałe i nie chcą nas za bardzo słuchać.
Jakie to się ma z jazdą na motocyklu?
Otóż ma to znaczenie szczególnie podczas naciskania na hamulec ręczny. Jeśli jedziesz np. 100 km na godzinę, podczas sporego ruchu, w sznurze aut często wyprzedzasz jakieś auto, a następnie musisz szybko hamować przed następnym. Rozgrzane ręce sprawiają, że nie masz problemów z precyzyjnym naciśnięciem na hamulec i wykonaniem hamowania. Przy zimnych dłoniach możesz nie mieć zbyt dobrego czucia. A czym to się może skończyć to nie trudno sobie wyobrazić...
Powód 2. Mokre ręce

Rękawice motocyklowe zapobiegają poceniu się dłoni i co za tym idzie poceniu się całego uchwytu kierownicy motocykla. Chociaż wewnątrz rekawic ręce mogą być nawet mokre to jednak na zewnątrz uchwyt kierownicy jest suchy. I to daje lepszą przyczepność.
Rozważmy taki przypadek. Jedziesz drogą ekspresową 100 lub 140 km na godzinę. Dłonie masz spocone i jedziesz bez rękawic. Chcesz zmienić pas ruchu. Zaciskasz ręce na kierownicy i skręcasz w kierunku drugiego pasa. Naglę ręka poślizguje ci się na uchwycie kierownicy, a ty zamiast na drugi pas zmierzasz wprost pod prąd przeciwnego pasa ruchu albo do rowu. Nieciekawa perspektywa. Przy takich prędkościach może nie wystarczyć ci czasu, by odpowiednio zareagować i skorygować kierunek jazdy. Dlatego uważaj by nigdy nie dopuścić do jazdy z mokrymi rękoma.
Powód 3. Poważniejsze urazy rąk podczas upadku.
Kiedy jesteśmy mali uczymy się, że pierwszą rzeczą jaką robimy podczas przewracania się jest wystawienie rąk przed siebie, albo pod siebie. Robimy to po to aby zamortyzować upadek. I tak samo jest gdy dorastamy.
Kiedy spodziewasz się upadku twoje ręce automatycznie kierują się tam gdzie nastapi kontaky z podłożem, po to by ochronić swoje części ciała przed uszkodzeniem. Niestety często kosztem rąk. To może skończyć się złamaniami, posiniaczonymi rękami, lub nawet oderwaniem od nadgarstków w zależności od tego jak ciężki jest to wypadek. Rękawice mogą tutaj znacznie zredukować te negatywne dla rąk skutki upadku z motocykla.
To 3 najważniejsze powody dla których warto jeździć w rękawicach. Nigdy nie zapominaj ich założyć...

Jak to wybrać ten Motocykl

Przy zakupie jakiegokolwiek motocykla większość ludzi nie ma, niestety żadnego strategicznego planu działania. Gdyby mieli taki strategiczny plan to prawdopodobnie zaoszczędziliby: - pieniądze na naprawę i dokumenty - wiele godzin na naprawienie popsutych rzeczy i uzupełnienie braków w dokumentacji.
 
Myślę,że każdy kupujący motocykl powinien przeczytać mój artykuł w ,którym opiszę na co zwrócić szczególną uwagę by nie zostać z dużym problemem.No więc zaczynamy od początku.
- Po pierwsze sprawdźmy czy są do niego wszystkie potrzebne dokumenty , oraz sprawdźmy czy się zgadzają wszystkie numery m.in. ramy.
- Następnie odpalmy silnik i sprawdźmy czy nie dochodzą z niego jakieś metaliczne dźwięki lub stuki, które mogą świadczyć o zużytych łożyskach lub luźnym łańcuszku rozrządu. Jeśli jesteśmy już przy silniku sprawdźmy czy jest suchy i czy nie ma żadnych wycieków , które świadczą o zużyciu materiałów.
- Sprawdźmy czy działają wszelakie elementy elektryczne.
- Jeżeli mamy taką możliwość zdejmijmy owiewki i sprawdźmy ramę czy nie jest popękane i w jakim stanie jest lakier na niej.
- Zobacz zużycie opon może ci ono powiedzieć czy motor nie był katowany jeśli z tyłu opona jest bardziej zużyta niż przednia może to świadczyć o wykorzystywaniu go do celów niezgodnych z przeznaczeniem.
- Przy hamulcach należy sprawdzić grubość tarczy przedniej i tylnej czy przypadkiem nie będzie trzeba ich wymieniać.
- Sprawdź wydech czy jest cały nie ma dziur i czy nie był spawany.
Ogólnie to wszystko warto jeszcze sprawdzić czy moto nie był malowany jeśli tak to dlaczego ,ponieważ nie każdy maluje motocykl,motorower dla przyjemności. Myślę ,że niektórym trochę przybliżyłem na co zwracać uwagę.
A więc życzę wam kupna bezawaryjnego motocykla, motoroweru i wiele ciekawych przygód.

Zakup Motocykla

    Motocykl to nie tylko środek transportu jak samochód, autobus czy pociąg. Zwykła przejażdżka daje dużą frajdę i przyjemność z samej jazdy, a dłuższa trasa może zmienić się w prawdziwą przygodę.
pierwszy motocykl
    Wielu początkujących motocyklistów uważa, że do zaczęcia przygody z jednośladami potrzebna jest góra pieniędzy. Słyszy od swoich rodziców, że samochód jest bardziej praktyczny, że jazda na motocyklu jest niebezpieczna i niezdrowa. Oczywiście możecie posłuchać „głosu rozsądku” ale jeśli to jest to co naprawdę was kręci, nie łamcie się. Dążcie do osiągnięcia celu, marzenia są przecież po to aby je realizować.
    Zaś co do zakupu samego motocykla, czy jest to nasza pierwsza, czy kolejna maszyna musimy pamiętać o kilku ważnych sprawach. Oczywiście, jeśli posiadamy odpowiedni kapitał najlepiej kupić coś nowego, prosto z salonu. Wtedy nie musimy się niczym przejmować i mamy 100% pewność, że dokonany przez nas zakup nie wpędzi nas w ruinę. Jednak wiadomo, że życie nie jest takie kolorowe i w większości przypadków nie ma innej opcji jak motocykl używany. Często lepszym rozwiązaniem  jest kupienie moto trochę mniejszego niż zamierzaliśmy ale młodszego zamiast jakiejś starej „padaki”. Im starszy motocykl tym większa szansa, że z silnikiem będzie coś nie tak. Zwłaszcza gdy kupujemy u przypadkowej osoby lub handlarza. Korzystanie z różnego rodzaju forum internetowych o tematyce motocyklowej jest wielce pomocne. Ludzie tam są przyjaźnie nastawieni, zawsze dobrze doradzą i służą nieocenioną pomocą. Bardzo często zakup u znajomego z forum, który jest pasjonatem i dbał o motocykl jak o własne dziecko, jest najlepszym rozwiązaniem.
    Następną rzeczą, o której musimy pamiętać zwłaszcza gdy będzie to nasz pierwszy zakup, to to aby nigdy nie jechać samemu oglądać motocykla. Każdy widząc „spełnienie swoich marzeń” na dwóch kołach przestaje myśleć logicznie. Przez podniecenie możemy nie zwrócić uwagi na dziwną pracę silnika, drobne wady jak i na poważniejsze uszkodzenia, które często sprzedający za wszelką cenę stara się przed nami ukryć. Najlepszym rozwiązaniem jest zabranie ze sobą osoby, która zna się na rzeczy, najlepiej mechanika. Gdy nie posiadamy takich znajomych, wielce pomocni mogą okazać się ponownie koledzy z forum, którzy na pewno znajdą trochę czasu na obejrzenie i przesłuchanie naszej przyszłej maszyny. Jest to niezwykle ważne zwłaszcza przy starszych rocznikach motocykli. Nikt nie chce przecież zmarnować swoich oszczędności na sprzęt, który przy najbliższej okazji nawali i będzie trzeba w niego wpakować drugie tyle ile za niego daliśmy. Motocykl, o który poprzedni właściciele nie dbali, w skrajnych przypadkach może okazać się prawdziwą studnią bez dna, nieopłacalną w dalszych naprawach. Warto więc przemyśleć skorzystanie z usług warsztatu, punktu naprawy, serwisu gdzie dokładnie obejrzą moto, sprawdzą czy nie był bity i powiedzą „co w trawie piszczy”.
    Nie możemy zapomnieć o kasku i odzieży. Jest to bardzo ważne. I znów jeśli posiadamy kapitał, nie stanowi to problemu. Po prostu jedziemy do sklepu i kupujemy rzeczy według własnego gustu. Duże znaczenie ma to na jakim motocyklu zamierzamy jeździć. Czy ma to być chopper, enduro czy coś sportowego. Kask otwarty np. nie jest dobrym pomysłem jeśli myślimy o jakiejś szybkiej maszynie. Podstawą jest na pewno dobry kask, kurtka i rękawice. Jest to minimum, które musimy posiadać do jazdy. Zaczynając jeździć na poważnie, na pewno na początku zaliczymy parę  niegroźnych upadków, które przy braku odzieży ochronnej mogą okazać się naprawdę bolesne i pozostawić blizny.  Resztę można dokupywać z czasem, w miarę odłożenia jakiejś gotówki. Osobom, które chciały by zaoszczędzić np. przy zakupie kasku stanowczo odradzam. Będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Tani kask nie dość, że nie będzie zapewniał wystarczającej ochrony to będzie zapewne bardzo głośny, niewygodny i głowa przy większych prędkościach może wpadać w drgania. Przydatną rzeczą są również ocieplacze na kolana. Można je naciągnąć bezpośrednio na spodnie i dzięki nim stawy kolanowe nie będą się wychładzać.
    Na zakończenie, jeśli przymierzacie się do zakupu motocykla, zachowajcie przede wszystkim zdrowy rozsądek. Nie bujdzie się pytać o radę bardziej doświadczonych kolegów. Nie śpieszcie się, pierwsza lepsza okazja może okazać się tą niewłaściwą. Życzę powodzenia i jestem przekonany, że znajdziecie motocykl, który spełni wasze marzenia.

Jaki motor wybrać?

Dawniej nie było zbyt dużego wyboru wśród motocykli, a i tak każdy sprawiał wielką radość właścicielowi. Dziś te czasu już minęły, a nadmiar jednośladów powoduje, że mamy problem z zakupem tego, co nas tak naprawdę interesuje.
Wielu z nas w dzieciństwie marzyło o własnym motorze – symbolu wolności i niezależności, i niezwykłej frajda z jazdy. Wielu z nas swoja przygodę zaczynało od komarów, motorynek, MZ-etek, czy nawet słynnych WSK, które stały w garaży po kawasaki-versys-2009naszych ojcach. To właśnie te motocykle prymowały na ulicach, czy polnych drogach, za nim jeszcze pojawiły się skutery, kłady lub inne cuda prosto z Azji. Nie żebym się czepiał, ale nie ma to jak własno ręcznie wciskać sprzęgło i zmieniać biegi, bo te właśnie rzeczy kojarzą mi się z jazdą na motorze. Ale wymienione wyżej sprzęty przeszły już do historii, a dziś na drogach królują ścigacze, choppery, motocykle miejski i turystyczny. Odmian, zdaje się prostej maszyny jest mnóstwo. Japońskie motocykle niemal zupełnie zdominowały nasze ulice. I choć osobiście nie przepadam za tzw. „ścigaczami”, to rozumiem ich właścicieli za co je cenią. Chodzi oczywiście o moc, prędkość i przyśpieszenie, które dla innych typów motorów są nieosiągalne. Ale mają one swoje wady, a główną z nich jest praktycznie brak możliwości jazdy po luźnej nawierzchni. Nawet jeżeli zmieni się na bardziej odpowiednie opony motocyklowe, to i tak jazda po np. żwirówce jest daleko niebezpieczna. Z tego powodu wybieram motocykle turystycznie, które dzięki odpowiedniej mieszaninie stylów, nadają się do jazdy po ulicy jak i wypady na przejażdżkę po lesie, lub innych nieutwardzonych dragach. Przy odpowiednim wyborze motocyklu(nie za duży), można go nawet stosować jak motor terenowy, uprzednio zmieniając opony przystosowane do takiej jazdy. A więc polecam motory z segmentu turystycznych, na których jazda jest i wygodniejsza i bezpieczniejsza.

Ubranie motocyklisty. Jak czyścić kombinezon? Jak prać kombiak?

Każdy szanujący się motocyklista ma na swoim wyposażeniu profesjonalny strój motocyklowy / kombinezon. Jednak nie każdy wie, jak należy się z nim obchodzić, aby zachował swe parametry.
Kombinezon motocyklowy w przeciwieństwie do innych części naszej garderoby wymaga nieco innego traktowania, aby przedłużyć jego żywotność. Już samo czyszczenie stroju dla motocyklisty wygląda inaczej niż w przypadku normalnego ubrania. Warto zaznaczyć, że odpowiednia pielęgnacja naszego stroju motocyklowego nie wpływa tylko na jego estetykę, ale również na  parametry jakie posiada dany kombinezon, kurtka czy inny element motocyklowego ubioru.
Podstawą jest zidentyfikowanie materiału, z jakiego jest wykonane dane ubranie. Dopiero, gdy to wiemy możemy zabrać się za czyszczenie. Jeżeli jednak materiał jest nam obcy warto zobaczyć, czy producent nie umieścił na metce informacji w jaki sposób należy się z nim obchodzić. Dobrym rozwiązaniem jest powierzenie sprawy pielęgnacji stroju motocyklowego specjalistycznej pralni. Piszę specjalistycznej, ponieważ oddając strój motocyklowy do zwykłej pralni mogą się z nim obejść w nieodpowiedni sposób a wtedy kombinezon, spodnie motocyklowe czy jakakolwiek inna oddana część naszego motocyklowego stroju nadaje się do wyrzucenia.
Odpowiednia pielęgnacja to podstawa dla formy naszego stroju. Bardzo istotne jest jej przestrzeganie zwłaszcza na początku i pod koniec każdego sezonu motocyklowego. W pierwszym przypadku należy go odświeżyć przed założeniem po długim nieużytkowaniu. Drugi przypadek ma zabezpieczyć ubranie przed zniszczeniem. Brudne, niewyczyszczone ubranie motocyklowe po kilku miesiącach leżenia może osiągnąć tragiczny stan. Oby ten artykuł zmobilizował was do poświęcenia większej uwagi waszym strojom motocyklowym.

Akcesoria Sportowe

opony wyścigowe

Miałem przyjemność posiadać kilka motocykli wyścigowych, przygotowanych do jazdy na torze i wyposażonych w akcesoria umożliwiające uzyskiwanie lepszych czasów okrążeń lub poprawiających bezpieczeństwo kierowcy podczas ostrej jazdy. Które bajery są potrzebne, a które niekoniecznie pomagają kierowcy ?



Motocykle wyścigowe i bajery.
Niniejszy artykuł jest moim subiektywnym przeglądem, tych akcesoriów wyścigowych, które posiadałem i używałem na torze pod względem przydatności w jeździe drogowej. Innymi słowy, które z “bajerów” można i warto mieć w swoim motocyklu, a które są nieużyteczne na zwykłej drodze i dlaczego. W swoich motocyklach klasy sport posiadałem:
1. opony wyścigowe (ze śladem bieżnika) dopuszczone do użytkowania na drodze
2. pełen tuningowy układ wydechu + db killer + Power Commander – czyli “chip” motocyklowy poprawiający parametry mocy i momentu obrotowego
3. przewody hamulcowe w oplocie stalowym
4. sportowe podnóżki wraz z odwrotna zmiana biegów (jedynka do góry) i sprzęgło antyhoppingowe
5. karbonowe osłony na zbiornik i elementy silnika, gąbkę w baku, crashpady, ograniczniki skretu
6. sportowa kierownice oraz krotki rollgaz
7. tylny amortyzator sportowy (Ohlinsa)
8. “telemetrie dla ubogich” – czyli kamerę i GPS
9. sportowy filtr powietrza oraz cieńsza uszczelka pod głowicom
10. mniejsza zębatkę z przodu i większa z tylu
Oczywiście nie pisze tu, o tych elementach, które nie są możliwe do założenia w motocyklu drogowym, takich jak owiewki sportowe, przedni stelaż, sportowa szyba czy slicki. Nie wspominam również o przeróbkach moto wymaganych przez regulaminy wyścigowe, a nieuzasadnionych na drodze. Nie odnoszę się również co do cost-effectiveness, czyli co ile kosztuje, dlaczego takie drogie i czy za taka cene warto było. Oczywiście zapraszam do dyskusji poniżej, bo jak wyżej zaznaczyłem są to tylko moje własne doświadczenia, a wcale nie czuje się “alfonsem i omega” w niniejszym temacie.
Ad 1 Opony wyścigowe. Osobiście ozywałem kolejnych generacji Dunlopow GP Racer, Metzelerow Sportec i Racetec mieszanki posrednie), Michelin Power One oraz sportowo-turystycznych Dunlopow Qualifier fabrycznie zakładanych do nowych R1. Używałem wyłącznie rozmiarów 190 na tył, nawet do GSXR600. Opony były zupełnie nowe, jak i nowe “leżakowane”. Na drodze interesują nas raczej tylko niektóre z właściwości opon, takie jak: przyczepność przedniej opony przy hamowaniu w dowolnych warunkach atmosferycznych, poślizg tylnego kola przy przyspieszaniu na mokrym oraz trwałość. Jak wiadomo opony sportowe przeznaczone do wyścigu suchego, nie nadają się do wyścigu mokrego i odwrotnie. W moto drogowym założenie opon sportowych spowoduje, ze w deszczu będziemy mieli gorsze parametry, niż na oponach “fabrycznych”. Ponadto przyczepność opon sportowych jest lepsza niz fabrycznych, dopiero po ich rozgrzaniu, toteż zima świeżo po wyjeździe z nieogrzewanego garażu ryzyku uślizgu jest istotnie większe. W praktyce odczuwałem wyraźnie gorsza przyczepność w deszczu szczególnie tylnej opony sportowej i dość często ślizgałem się, nawet przy banalnym przyspieszaniu. Co do temperatury otoczenia, to muszę powiedzieć, ze dwa wypadki, które miałem, to oba zima, oba krotko po rozpoczęciu jazdy i oba na rondzie gdy wjeżdżając hamowałem i w pochyleniu doszło do uślizgu jeszcze niedogrzanego przedniego kola. Na dodatek opony sportowe szybko “twardnieją” i moim zdaniem np. 4 letnie nieużywane D208 nawet w optymalnych warunkach są gorsze od tegorocznych opon “sportowo-turystycznych”. Natomiast, co do trwałości, to zakładając, ze sportowym moto nie robimy wycieczek dookoła świata, tylko średniorocznie mamy ok. 10000 km, i ze połowy z tych 10000 km nie nakręciliśmy paląc gumę, to trwałość opon sportowych jest moim zdaniem całkowicie zadowalająca. W podsumowaniu uważam, ze do jazdy drogowej doskonale nadają się sportowo-turystyczne opony zakładane fabrycznie przez producenta i nie ma sensu ich wymieniać na top model sportowy, tym bardziej ze na drodze nie wykorzystamy ich możliwości. Jeśli już ktoś koniecznie chce mieć opony stricte sportowe np. Pirelli Diablo Supercorsa, Michelin Power One to mieszankę pośrednia lub twarda, tylko z aktualnego roku produkcji oraz z góry zakładając, ze w deszczu będziemy jeździli w tempie samochodów, a na dodatek w chłodne dni bardzo ostrożnie na początku.
Ad2 pełen tuningowy układ wydechu + db killer + Power Commander – czyli “chip” motocyklowy poprawiający parametry mocy i momentu obrotowego Osobiście miałem model Akrapovic. Db killera miałem, ale nie używałem. Miałem zamontowany pełny układ wydechowy, a nie tylko sama końcówkę. Wszystkim sterował Power Comander 3. Zamontowałem ten zestaw w Suzuki GSXR600 i muszę powiedzieć, że zaraz po wyruszeniu z serwisu z hamownii, gdzie mi to wszystko montowali (serwis o jednoznacznie brzmiącej nazwie: MaxPower) miałem wrażenie, że jadę motocyklem “numer” większym, czyli co najmniej 750-tka. Sposób oddawania mocy dostępnej już od dużo niższych obrotów nie wymagał “piłowania” silnika by uzyskać  przyzwoite przyspieszenia. Przy szybkiej redukcji biegów  np. z “szóstki” do “dwójki” kończonych na ślimaku zjazdowym z autostrady, “przegarować” mogły być wyraźnie krótsze, a przez to precyzyjniejsze i mniej “denerwujące” motocykl szczególnie w pochyleniu, niż to się działo ze standardowym zestawem. No i ten dzwiek… Melodia Akrapovica (jak i wielu innych niefabrycznych wydechów) poza ogromna przyjemnością, powodował także lepsza dostrzegalność motocykla przez kierujących samochodami i innych użytkowniczka asfaltu. Co do zmian w zużyciu benzyny, to nie zauważyłem istotnej różnicy...